niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział V "Lwi Strażnik"

Rozdział V "Lwi Strażnik"

Asha poszła za bratem. Znalazła go płaczącego w innej grocie.
- Koda? 
- Zostaw mnie! Kion ma racje. Nikt mnie nie kocha. Wszyscy mnie nie znoszą... 
- Nie, braciszku, nie! Leah, tata, mama i ja cię kochamy. Nie jesteś do niczego!
- Zostaw mnie! 
- Ale...
- SAMEGO! ZOSTAW MNIE! - ryknął.
Koda został sam w ciemności. Lewek miał niską samoocenę, każde przezwisko zaniżało ją, ale teraz popadł w depresję. Co jeśli naprawdę jest do niczego? Co jeśli nikt go nie kocha, co jeśli jest piątym kołem u wozu? Jego rozmyślania przerwała zmartwiona Kiara.
- Koda! Słoneczko! - krzyknęła, kiedy go zobaczyła - Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Chodźmy do naszej jaskini, dobrze?
Synek Kiary niechętnie wrócił do domu. Po drodze opowiedział wszystko swojej mamie.
- Wiesz, Kion jest po prostu głupi i go nie słuchaj! Dobrze?
- Tak mamusiu! - powiedział i otarł się o jej łapy.
Następnego dnia, Simba wezwał wszystkie zwierzęta pod Lwią Skałę. 
- Mój syn Kion w tak młodym wieku zabił dwie dorosłe hieny!
Rozległ się głośny wiwat, słonie trąbiły, gepardy ryczały, zebry skakały, tylko niezadowolone hieny szczekały głośno na młodego księcia. Simba ryknął by uciszyć zwierzęta. 
- Więc mianuję go przywódcą Lwiej Gwardii, czym samym Lwim Strażnikiem!
Rozległ się jeszcze większy wiwat. Rafiki podszedł do królewskiego syna.
- Cztery plamy za siłę... - powiedział i nastawił kropki na jego przednich łapach.
- Cztery plamy z spryt... - postąpił tak samo.
- I jedna plama za lojalność...
Simba podszedł do Kiona i odcisnął swoją łapę na jego ramieniu.
Kion by MarryGorgeous
- NIECH ŻYJE STRAŻNIK KION! - krzyknęły zwierzęta.
Kion odwrócił się i pokazał język Kodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz