niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 1 - Mały skarb

Rozdział 1 - Mały skarb

Królowa Zauditu czekała na swego męża. Chciała mu pokazać jego córeczkę. Szaman Moto wyprosił go z jaskini podczas porodu. Mała lwiczka miała bordową sierść oraz jaśniejsze znamię na czole.
Król Mohatu był bardzo dumny ze swej następczyni, jak również ze swej żony.
~ ~ ~
Po drugiej stronie lwiej skały również urodziło się lwiątko. Miało żółtą sierść. Ojciec spojrzał na swego syna miał dopiero kilka minut i już był półsierotą. Nazwał lewka Ahadi, gdyż tak chciała żona.
~ ~ ~
Parę dni później...
- Sezari! Witaj! - przywitał się król Mohatu ze swym starym przyjacielem. - Ja tam synek?
Lew uśmiechnął się promiennie.
(Nie zwracajcie uwagi na to, że lewki są dwa)
- Rośnie jak na drożdżach.
- Wybraliście już imię?
Sezari przytaknął. Jednak poprawił Mohatu mówiąc mu, że jego żona umarła przy porodzie. Jednak nie chcąc psuć władcy humory zapytał:
-  Kiedy będzie prezentacja Uru?
- Jutro o wschodzie słońca. I mam nadzieję, że będziesz blisko tronu, gdy to nastąpi.
Sezari był bardzo zadowolony nie dość, że miał syna to sam król, jak również jego przyjaciel zaprosił go jako honorowego gościa na prezentację. Żałował tylko, że Jua nie mogła już tego widzieć...
~ ~ ~
Noc
Z dala wzywa cię duch
Życia
Manyla
Nic
Nie przeszkodzi ci już
Nie trać wiry w swą moc
W swą moc
Duch żyje w nas 
Duch nami śni
Pilnuje z Nieba
Duch żyje w nas

Zwierzęta zebrały się pod lwią skałą. Zebry, słonie, antylopy i wszyscy inni, by powitać nową władczynię Lwiej Ziemi. Moto wziął lwiątko w swoje pawianie łapy i uniósł wysoko, by wszystkie zwierzęta ją widziały. Królewska majordomuska Zuzu ukłoniła się pierwsza, a potem zawtórowała jej sawanna. Moto naznaczył lwiczkę sokiem z owocu i oddał rodzicom.
~ ~ ~
Mijały dni, a młoda Uru była coraz starsza. W końcu nadszedł dzień pierwszej lekcji panowania nad Lwią Ziemią. Księżniczka nie mogła się już doczekać, więc gdy tylko słońce wzeszło zaczęła budzić ojca.
- Tato! - krzyczała. - Obudź się. Słońce wstało!
- Tak? - zapytał Mohatu. - Na pewno?
Był zaspany i wcale nie miał ochoty wychodzić z groty. A jednak kochał córkę i chciał, by rządziła mądrze. Wstał i przeciągnął się. Polizał policzek Zaudity i wyszedł z jamy. Córka skakała ze szczęścia. Po chwili usiedli razem na końcu lwiej skały. Król rozpoczął lekcję.
- Spójrz, Uru. Panowanie każdego władcy jest jak słońce. Wschodzi i zachodzi - opowiadał. -Kiedyś słońce mojego panowania zgaśnie i wzejdzie dla ciebie jako nowej władczyni. Wtedy wszystko co opromienia słońce będzie twoje i twojego ukochanego.
Lwiczka uśmiechnęła się do ojca.
- Jak myślisz kto nim będzie? - zapytała.
Lew potrząsnął łbem.
- Tego mogę się tylko domyślać - odparł.
Zeszli z lwiej skały i przeszli na łąkę gdzie wypasały się antylopy.
- Wszystko co tu widzisz żyje w idealnej harmonii - ciągnął Mohatu. - Jako królowa musisz szanować każde stworzenie.
Uru spojrzała na to wszystko.
- Czy ja też będę tak opowiadała moim dzieciom? - zapytała.
- Mam nadzieję - uśmiechnął się. - I mam też nadzieję, że przekażą one to swoim dzieciom. A te dzieci swoim dzieciom.
~ ~ ~
Gdy zaczęło się ściemniać...
- Uru spójrz w gwiazdy - polecił Mohatu. - To z nich patrzą na nas wielcy królowie z przeszłości. Nie będą wahali się przyjść ci z pomocą. Pewnego dnia będę tam i ja. Pamiętaj kim jesteś.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Wybaczcie za małą ilość obrazków. Taki pierwszy rozdział trochę bez składu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz