Rozdział II "Dzieci Kovu i Kiary"
- Dzisiaj urodzisz, wiem, że będą to trzy lwiątka.
W jaskini byli Simba, Nala, Kovu i jego żona oraz oczywiście Rafiki.
Lwica trochę się bała, ale słowa otuchy płynące z ust rodziny pocieszały
ją.
Pierwsze lwiątko urodziło się pomarańczowe. Było silne i duże. Od razu zabrało się do picia mleka.

Następne było złociste, mniej silniejsze i trochę mniejsze. Nie mogło
nijak podczołgać się do swojej siostry. Rafiki wziął lwiczkę.
- Ma paraliż tylnej lewej łapy, ale być może kiedyś zaniknie.
Trzecie było ciemne, słabe i małe.

- Królowo, lwice zwykle takie słabe odrzucają, mogę je zabrać, tak samo
jak te z paraliżem, wtedy zostają one zwykle rzucane na żer hienom...
- Nie! Nie chcę, by taki los pozbawił mnie dwójki dzieci! Nie ważne czy chore czy nie! One są moje, a ja je kocham!
Lwica z uśmiechem spojrzała na trzy kuleczki. Złocista dziewczynka i
ciemny chłopiec patrzyli na otaczający je świat, a pomarańczowa właśnie
spała.

Wtedy do jaskini wbiegł Kion.
- Woa! Jakie ładne! Jakie małe! Zwłaszcza ten ciemny! Jak się nazywają?
- Nie mają jeszcze imion, ale możesz nazwać złotą dziewczynkę.
- Hm... Może Leah (czytaj: Lia) ?
- Świetnie! - Kiara pochwaliła brata - A ciemnego Koda.
- Za to pomarańczową Asha (czytaj: Asza)! - powiedział Kovu.
W tym czasie trzy lwiątka uczyły się chodzić, oprócz Ashy, która ciągle spała.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz